Iz 35,1-10; Ps 85; Łk 5,17-26
Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy.
Przecież po to właśnie przyszli. Zeszli się z całego kraju, z najdalszych zakątków, żeby posłuchać, co ma do powiedzenia. Zobaczyć go. Przekonać się na własne oczy, kim on jest.
I faktycznie, zwracali uwagę na to, kim jest. W ich ocenie był bluźniercą, uzurpującym sobie Bożą moc.
Wystarczyło jednak, żeby zobaczyli coś zdumiewającego - uzdrowienie sparaliżowanego - i przestali poszukiwać odpowiedzi na pytanie, z którym przyszli. To prawda, wielbią Boga, ale mówią o rzeczach, które widzieli. O rzeczach, nie o Jezusie.
Zajmowanie się Nim niesie ryzyko zwrócenia Jego uwagi w swoją stronę. I co wtedy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz